sobota, 28 stycznia 2012

Tybetańska Księga - wolne zapiski

Umysł swój napełniam miłością i osiągam stan Buddy. Obecne moje myśli niech obrócą się na dobro wszelkich czujących istot. Szlachetna córko, to, co teraz postrzegasz, ta pusta świetlistość to twój własny umysł.

Gdy zaś równocześnie stąd pojawi się druga, rozedrgana jasność, jest to nadal twój umysł. Pusta jasność, nie utworzona z jakiejkolwiek substancji tworzy nierozerwalną istność. I pustkę trwającą w słupie światła nieznającą narodzin i śmierci. Rozpoznanie tego wystarczy ci do wyzwolenia.

Kontemplacja, szlachetna córko, medytuj, skoncentruj się. Natęż swoje władze i słuchaj. Bardo ma 6 form:
pierwsze bardo własnych narodzin
bardo marzenia sennego
bardo głębokiej i nieporuszonej samadi
bardo chwili śmierci
bardo darmaty
bardo życia

Razem 6. Szlachetna córko tobie przypadły trzy: narodzin, śmierci i życia. Światłość darmaty nie rozpoznałaś właściwie. Dwoje bardo darmaty i życia. Natężając całą uwagę zapamiętaj wskazówki.

Gdy przyjdzie chwila śmierci i przejdziesz na drugą stronę, zdarza się to wszystkim. Nie pożądaj i nie tęsknij do życia. Nie wyzwolisz się z kołowrotu życia i śmierci. Nie hołduj żądzom. Postępuj myślą za trzema klejnotami.

Gdyby przyszły straszne zjawy, idź dalej. Bardo darmaty - odrzucam gniewne zjawy i pojmuję, że to co widzę to moje własne emanacje. Wiem też, że w taki sposób przejawia się bardo.

Nie będę poddawać się lękowi przed zjawami. Nie zapomnij na czym polega rozpoznawanie wszelkich zjaw jako twych tworów.

Czysta darmata, jaskrawo błyszcząca, jej połysk może cię zaniepokoić. Nie bój się jej. Nie trwóż się. Głos silny i rozbrzmi i zahuczy, ale wiedz i zrozum, że jest to głos własnej twojej darmaty. Nie trwóż się jej i nie przerażaj. Ciało umysłowe nie ma kształtu z krwi i mięsa. Blask i huk to jest bardo.

Szlachetna córko, po 4 i pół dnia nieświadomości odejdziesz stąd. Zrozumiesz, że wszystko to jest bardo. Odwróci się koło życia i śmierci. Przestwór niebios będzie błękitny, wyłoni się budda o ciele białej barwy z lwami i kołem o ośmiu szprychach i małżonką. Bytuje on w świadomości jasna i czysta w uścisku z małżonką. Światło białe z dziedziny bogów. W umyśle pojawi się sympatia. Jest to najwyższa mądrość. Nie bój się jej. Świetlista mądrość - oddaj jej cześć. Sam budda wychodzi ci na spotkanie. Nie przywiązuj się, stanie się to przeszkodą do przejścia dalej. Powiedz:

- Ach, gdy tak w skutek niewiedzy błądzę, zechciej mnie powieść świetlistą drogą i proszę o pomoc twojej żony. Wprowadź mnie do przeczystej sfery spełnienia Buddy.

Świetlistą tęczą rozpuścisz się. Szlachetna córko. W drugiej dobie pojawi się jasne białe światło. Budda o ciele barwy niebieskiej pojawi się na tronie słonia z małżonką. 6 buddów z czystego białego zwierciadlanej wiedzy. Blask z serca małżonki pokaże się. Nie lękaj się. Opanuj strach. Wiedz, że jest to mądrość. Kornie oddaj jej cześć. Blask miłosierdzia. Pomyśl:

- Oto moje schronienie.

- Ach, gdy tak błądzę po samsarze, zechcij mnie poprowadzić mnie świtlistą drogą. Wyzwól mnie proszę z wąskiego przesmyku. Zaprowadź mnie do pelnej, skończonej siedziby Buddów.

Rozpłyniesz się świetlistą tęczą. Szlachetna córko. Nadchodzi 3 dzień.

W stronie południowej z żółtego królestwa przyjdzie budda na tronie rumaka z małżonką. 6 buddów z małżonkami towarzyszyć mu będzie. Jaskrawy żółty blask. Nie bój się. Mądrość. Wstępuj w sferę niedziałającej mądrości. Światłość własnego umysłu. Stopisz się ze wszystkimi postaciami i światłościami i osiągniesz oświecenie.

Pomyśl, że jest to światłość miłosierdzia i twoje schronienie. Złóż błaganie. Wyzbądź się swego ja. Porzuć pożądania. Nie lgnij do nich i powiedz:

- Ach, gdy tak błądzę po siedlisku samsary, zachciej buddo poprowadzić mnie świetlistą drogą mądrości. Wyzwól mnie proszę z wąskiego przesmyku wąskiego bardo. Zaprowadź mnie do buddów.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Zdrowe farbowanie

Jestem miłośniczką Skarbów Natury. Szukam ich gdzie się da. Jeśli chodzi o farbowanie włosów trudno jest znaleźć zdrowy środek. Ale udało się. Farby SANOTINT to strzał w dziesiątkę.

Stosowałam już w swoim życiu różne farby i nie powiem, zawsze miałam obawy, że niszczą mi włosy. Gdy przeczytałam skład byłam całkowicie uspokojona. Wybrałam najbezpieczniejszą farbę dla alergików SANOTINT LIGHT, choć alergii żadnej nie mam. Chciałam być jednak pewna, że jest jak najbardziej delikatna.

Skład: złote proso i ekstrakty roślinne bez p-fenylodiaminy, która najczęściej podrażnia, bez metali ciężkich i amoniaku, bez parabenów i konserwantów. Nie testowana na zwierzętach. Produkt idealny dla kobiet żyjących świadomie i kochających zdrowy styl życia.

Wybrałam odcień 87, najjaśniejszy. Szczerze mówiąc nieco się bałam, czy uda się uzyskać jasny odcień, jeśli ta farba jest tak delikatna i naturalna. Efekt był olśniewający. Piękny kolor, bez żółtych odcieni, idealnie pokrył mój ciemny blond. I teraz mam lśniące, zdrowe blond włosy! Tego właśnie chciałam, więc jestem bardzo zadowolona.

Jak dobrze, że żyjemy w czasach, gdzie dostępnych jest coraz więcej zdrowych produktów. Gdy pomyślę o naszych mamach, które miały do wyboru tylko mocne, niezbyt ładnie pachnące farby z amoniakiem, to czuję dużą ulgę i wdzięczność za to, co teraz mamy.

Bo najważniejszy jest wybór. Ja wybieram zdrowie!

Zdrowa farba do włosów i mają odcienie blond :D

czwartek, 19 stycznia 2012

Sztuka wyborów

Znienacka dowiedziałam się wczoraj o odejściu wspaniałego człowieka. Był moim sąsiadem 8 lat temu. Niby dawno, ale pamiętam go jak dziś i zapomnieć nie mogę. Dziś odbył się jego pogrzeb. Nie często chodzę na pogrzeby, raczej ich unikam, ale nie mogłam go nie pożegnać wylewając przy okazji potoki łez.

Pan Zbigniew był człowiekiem starej daty. Niezwykły erudyta z mnóstwem książek na półkach i niesamowitą wiedzą, ale przede wszystkim z wielkim sercem. Nie spotykaliśmy się często. Ja mieszkałam na pierwszym piętrze, on na trzecim. Pewnie nawet nie wiedzielibyśmy o swoim istnieniu, gdyby nie fakt, że był dziadkiem mojej przyjaciółki.

Był zawsze niezwykle serdeczny, uprzejmy i sympatyczny. Na urodziny kupiłam mu bukiecik stokrotek.  Dziś na pogrzebie przemawiał jego syn, tata mojej przyjaciółki, też wspaniały człowiek. Podczas mowy pożegnalnej za wiele rzeczy dziękował, ale to co utkwiło mi najbardziej w pamięci to to, że podziękował mu za nauczenie sztuki dokonywania trudnych wyborów...

Dwa dni temu pisałam felieton o wolnej woli i właśnie o sztuce dokonywania wyborów. Gdy prowadzisz proste, bezrefleksyjne życie, zadowalając się byle czym dookoła, wybory, których dokonujesz nie są ani skomplikowane, ani zbyt ważne. Jednak, gdy chcesz czegoś więcej, gdy chcesz wprowadzić do świata jakąś zmianę sytuacja się zmienia. Każdy dzień to wielka odpowiedzialność za wszystko co robisz oraz za to czego nie zrobisz...

Nie ukrywam, że wybory, przed którymi życie mnie stawia, są niezwykle trudne i żałuję, że nie ma już między nami człowieka, od którego mogłabym się dowiedzieć co mam zrobić. Nikt nie nauczył mnie sztuki dokonywania trudnych wyborów. A właśnie ta lekcja przydałaby mi się dziś najbardziej.

Do dyspozycji pozostaje więc jeden z najważniejszych przewodników - własne serce. Ach, prowadź więc. Prowadź mnie dobrze.

Szachownica życia

środa, 11 stycznia 2012

Paris Bombay

Wysiadając w Paryżu na stacji Montpellier podążyłam drogą na skróty tuż do pałacu Château de Versailles. Tam miałam pewne tajemnicze spotkanie, o którym nie mogę wspomnieć więcej niż już to zrobiłam.

I choć w Paryżu jest raptem 6 stopni Celsjusza nie popsuło mi to szyku i ubrałam się w jasne stroje. Biegłam Rue de Coutures, gdy nagle zatrzymał mnie pewien dżentelmen... Nie powiem, dałam się zatrzymać.



Wygląd miał oszałamiający. Zapytał:


- Przepraszam, Madmoiselle, czy pani podąża może do Château de Versailles?


Zdumiał mnie.


- Tak - odparłam zatrzepotawszy rzęsami. "Skąd, do jasnej Anielci, on wie dokąd przemykam?" pomyślałam.
- Czy mogę się do pani przyłączyć? - brnął dalej.
- Owszem. Zapraszam. Razem będzie nam raźniej - odparłam i ruszyliśmy razem pod rękę, jak gdybyśmy znali się od wieków. Idąc dalej Rue de Paroisse dotarliśmy do Château de Versailles.


Tuż przed bramą zatrzymałam się i nie mogłam wejść dalej dopóki nie zadałam tego pytania:


- A Monsieur do kogo?
- Por toi, mon amour - odparł nonszalancko.


Wtedy zdałam sobie sprawę, że przysłali go ludzie, do których podążałam. Uspokoiłam się i mogliśmy wejść dalej. Tajemniczy dżentelmen potwierdził moje przypuszczenia, gdyż przejął prowadzenie i doskonale wiedział dokąd zmierzam.


Po przejściu przez Ailes des Ministres udaliśmy się wprost do Aile du Nord. Tam już na nas wszyscy czekali. Zasiedliśmy przy stole i zaczęło się... Oto relacja:




poniedziałek, 2 stycznia 2012

Herbatka ziołowa z ginkgo

Jestem poszukiwaczką skarbów. Szukam i wyszukuję namiętnie rzeczy dobrych. Co nie jest łatwe zanadto. Ale staram się i nie poddaję.

Jeśli chodzi o herbaty moim faworytem numer 1 jest i chyba pozostanie na zawsze herbatka z werbeny. Natomiast z wielką radością odkryłam kandydatkę do miejsca drugiego - herbatka ziołowa z Ginkgo. 

Herbatka ta zawiera:

  • zieloną herbatę
  • liście Ginkgo
  • jabłko
  • miętę
  • lukrecję
  • goździki

Nie posiada oczywiście żadnych sztucznych dodatków, jest absolutnie zdrowa i naturalna. Tak. Jest to herbatka numer 2 na mojej liście trunków. 

Wypadałoby powiedzieć słów parę, nie za dużo, nie za mało o Ginkgo. A więc polska nazwa to miłorząb dwuklapowy. Znany jest od wieków jako opóźniający starzenie, wzmacniający układ krwionośny i nerwowy. Pomaga w zachowaniu pamięci, bólach głowy czy skurczach nóg oraz działa antydepresyjnie.

W Chinach Ginkgo jest najstarszym drzewem, pewnie dlatego jest symbolem długowieczności.

Herbatka z powyższymi składnikami jest dobrze zmielona, więc nie ma tak, że pływa nam w herbacie, któryś ze składników. W smaku jest łagodna

No cóż... polecam :)

Artystyczny listek Ginkgo zrobiony przez Virginię Ray 

30 rzeczy, które należy przestać sobie robić

Witam, dziś poczęstuję artykułem ze strony internetowej lifehacking.pl. Oto on:
Maria Robinson powiedziała kiedyś „Nikt nie może cofnąć się w czasie i napisać nowego początku, ale każdy może zacząć od dzisiaj i dopisać nowe zakończenie”. Nic bliższego prawdy.
Jednak zanim będziemy mogli zacząć się zmieniać, należy przestać robić rzeczy, które ciągną nas do tyłu.
Oto kilka pomysłów, co można zrobić na początek:
  1. Przestać spędzać czas z niewłaściwymi ludźmi. Życie jest za krótkie, aby spędzać czas z ludźmi, którzy wysysają z nas szczęście. Jeżeli ktoś chce, żebyśmy byli częścią jego życia, zrobi dla nas miejsce. Nie musimy o nie walczyć.
    Nigdy przenigdy nie narzucaj się komuś, kto notorycznie lekceważy Twoją wartość. I pamiętaj, że prawdziwym przyjacielem nie jest ten, kto jest u naszego boku, gdy jest nam dobrze, lecz ten, kto nas nie opuszcza, gdy jesteśmy rozbici.
  2. Przestać uciekać od swoich problemów. Należy stawiać im czoła. Nie będzie to łatwe. Nie ma na świecie takiej osoby, która byłaby zdolna do łatwego przyjmowania każdego zadawanego jej ciosu.
    Nie potrafimy ciągle rozwiązywać problemów. Potrafimy być rozbici, smutni, obrażeni, uparci. Potrafimy potykać się i upadać. I na tym polega życie – na stawianiu czoła problemom i, rozumie się, ich rozwiązywaniu od czasu do czasu, na nauce i adaptacji. To właśnie kształtuje osobę, którą się stajemy.
  3. Przestać siebie oszukiwać. Można oszukiwać innych, jednak nie siebie. Nasze życie usprawnia się dopiero wtedy, gdy dokonujemy zmian, dlatego główna rzecz, którą należy zrobić, to być szczerymi wobec siebie samych. Przeczytaj →The Road Less Traveled
  4. Przestać lekceważyć swoje potrzeby. Najbardziej bolesną rzeczą jest zatracić się, kochając drugą osobę zbyt mocno i zapominając, że też jest się wyjątkowym. Można pomagać innym, ale należy pomagać również sobie. Jeżeli szukasz momentu, by podążyć za swoją pasją i zrobić coś ważnego dla siebie, to ten moment jest teraz.
  5. Przestać próbować być kimś, kim się nie jest. Jednym z największych wyzwań w życiu jest bycie sobą w świecie, który próbuje upodobnić nas do reszty. Zawsze będzie ktoś milszy, bystrzejszy, młodszy, jednak Ci ludzie nigdy nie będą nami.Nie zmieniaj się po to, by ludzie Cię polubili. Bądź sobą i właściwi ludzie polubią Cię takiego, jaki jesteś.
  6. Przestać trwać w przeszłości. Nie można otworzyć nowego rozdziału w życiu, czytając po raz kolejny ostatni.
  7. Przestać obawiać się błędów. Robienie czegoś źle jest co najmniej 10 razy bardziej produktywne niż nicnierobienie.Każdy sukces poprzedza łańcuszek porażek i każda porażka prowadzi do sukcesu. Zawsze bardziej żałujemy rzeczy, których NIE zrobiliśmy, niż tych, które zrobiliśmy.
  8. Przestać krytykować siebie za błędy popełnione w przeszłości. Mogliśmy pokochać niewłaściwą osobę i płakać nad niewłaściwymi rzeczami, jednak niezależnie od tego, jak wszystko się potoczy, jedno jest pewne: porażki pomagają nam znaleźć osoby i rzeczy, które są właściwe dla nasWszyscy popełniamy błędy, walczymy, a nawet żałujemy o czymś minionym. Jednak nie jesteśmy tożsami z błędami czy walką, lecz z tym, co robimy TERAZ i jutro. Każda rzecz, która kiedykolwiek zdarzyła się w naszym życiu, przygotowuje nas do czegoś, co ma dopiero nadejść.
  9. Przestać próbować kupić szczęście. Wiele z pożądanych przez nas rzeczy sporo kosztuje. Jednak prawda jest taka, że w zupełności wystarczy nam rzeczy, które są zupełnie za darmo: miłość, śmiech i rozwijanie swoich pasji.
  10. Przestać potrzebować innych do szczęścia. Jeżeli nie znajdujesz szczęścia z kimś, kto siedzi w Tobie, nie będziesz w dłuższej perspektywie szczęśliwy również z inną osobą. Musisz mieć stabilność najpierw w swoim życiu, zanim zaczniesz dzielić je z kimś innym. Przeczytaj →Stumbling on Happiness
  11. Przestać się lenić. Nie myśl za długo, ponieważ ryzykujesz pojawienie się problemu, którego nie było przedtem. Oceniaj sytuacje i podejmuj działania. Nie można zmienić czegoś, z czym boisz się zmierzyć. Postęp wymaga podejmowania ryzyka. Kropka. Nie można przejść o jeden stopień dalej, ciągle stojąc na poprzednim.
  12. Przestać myśleć, że się nie jest gotowym. Nikt nie jest w 100% gotowy na nadchodzącą okazję. Większość szans, które nadarzają się w życiu, wymagają wyjścia ze strefy komfortu, co oznacza, że nie będziemy czuli się na początku całkowicie komfortowo.
  13. Przestać nawiązywać relacje z niewłaściwymi ludźmi. Lepiej być samemu niż znaleźć się w złym towarzystwie. Nie ma pośpiechu.Jeżeli coś ma się wydarzyć, wydarzy się – w odpowiednim czasie i z odpowiednią osobą. Zakochuj się gdy jesteś gotów, nie zaś wtedy, gdy jesteś samotny.
  14. Przestać odrzucać nowe znajomości tylko dlatego, że stare się nie sprawdziły. Każdy ma w życiu cel do osiągnięcia. Niektóre będzie doświadczali nas, niektóre nas wykorzystają, a jeszcze inne czegoś nas nauczą. Co najważniejsze, niektóre pozwolą nam odkryć najlepsze, co mamy w sobie.
  15. Przestać z kimkolwiek rywalizować. Przestań martwić się o to, że ktoś coś robi lepiej od nas. Skup się na poprawianiu własnych wyników.Sukces polega na ciągłej walce ze SOBĄ i tylko ze SOBĄ.
  16. Przestać zazdrościć innym. Zazdrość jest sztuką liczenia cudzych talentów zamiast własnych. Zadaj sobie pytanie: co mam takiego, czego pragną inni?
  17. Przestać narzekać i mieć żal do siebie. Życie nie bez powodu zsyła przeszkody – wyznaczają nam ścieżkę. Możemy nie widzieć bądź nie rozumieć chwili, w której to się dzieje i to może być trudne. Jednak spójrz na trudności, które Cię spotykały w przeszłości. Zobaczysz, jak często prowadziły Cię do lepszej osoby, miejsca, stanu umysłu czy sytuacji. Uśmiechnij się więc! Niech każdy wie, że dziś jesteś silniejszy niż wczoraj. A będziesz.
  18. Przestać żywić urazę. Nie trzymaj w sercu nienawiści. W ten sposób bardziej krzywdzisz siebie niż ludzi, których nienawidzisz. Przebaczenie nie polega na tym, że powiesz „To, co mi zrobiłeś, jest okej”, lecz raczej „Nie pozwolę na to, aby to, co mi zrobiłeś, przekreśliło moje szczęście”. Przebaczenie jest odpowiedzią… daruj, odnajdź spokój, wyzwól siebie! I pamiętaj, że przebaczenie nie dotyczy jedynie innych ludzi, lecz również Ciebie. Wybacz sobie, jeżeli musisz, rusz do przodu i próbuj następnym razem być lepszym.
  19. Przestać pozwalać innym na sprowadzanie siebie do ich poziomu. Nie zgadzaj się na obniżanie własnych standardów, aby zadowolić tych, co nie chcą podnieść własnych.
  20. Przestać tracić czas, próbując tłumaczyć się przed innymi. Twoi przyjaciele tego nie potrzebują. Z kolei wrogowie i tak Ci nie uwierzą. Po prostu rób to, co, Twoim zdaniem, jest słuszne.
  21. Przestać ciągle robić to samo, nie robiąc przerw. Jeżeli czujesz, że nie masz czasu, by zatrzymać się i zrobić głęboki wdech, właśnie w tej chwili masz to zrobić. Jeżeli dalej będziesz robić, to robić, będziesz otrzymywać to, co otrzymujesz.Czasem trzeba zdystansować się od siebie, aby rzucić świeże spojrzenie na sprawy.
  22. Przestać nie doceniać piękna małych rzeczy. Ciesz się z ulotnych chwil, ponieważ pewnego dnia możesz spojrzeć wstecz i odkryć, że były to wielkie chwile. Najlepszy odcinek Twojego życia będzie składał się z krótkich, bezimiennych chwil, które spędzisz, uśmiechając się z kimś, na kim Ci zależy.
  23. Przestać być perfekcjonistą. Prawdziwy świat nie docenia perfekcjonistów. Woli ludzi, którzy po prostu doprowadzają sprawy do końca. Przeczytaj →Getting Things Done
  24. Przestać iść po linii najmniejszego oporu. Życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy planujesz osiągnąć coś wartościowego. Nie idź na skróty. Rób coś wyjątkowego. Zapisz się na →newsletter Lifehackera
  25. Przestać zachowywać się tak, jakby wszystko było w porządku, podczas gdy wcale tak nie jest. Można na krótką chwilę się załamać. Nie zawsze musisz udawać, że jesteś silny i nie musisz ciągle udowadniać, że wszystko jest dobrze. Nie należy przejmować się także tym, co myślą inni. Płacz, jeżeli czujesz, że zaraz się poryczysz – dobrze jest czasem puścić łezkę. Im szybciej to zrobisz, tym szybciej będziesz w stanie ponownie się uśmiechnąć.
  26. Przestać oskarżać innych o własne problemy. To, ile ze swoich marzeń jesteś w stanie osiągnąć, zależy od tego, ile odpowiedzialności jesteś w stanie na siebie wziąć. Obwiniając innych za to, przez co przechodzisz, próbujesz uniknąć odpowiedzialności i dajesz innym władzę nad częścią swojego życia.
  27. Przestać próbować być wszystkim dla wszystkich. Jest to niemożliwe i spowoduje jedynie wypalenie. Co innego wywołany przez Ciebie uśmiech na twarzy drugiej osoby – ten POTRAFI odmienić świat. Być może nie cały, ale świat tej osoby. Skoncentruj się właśnie na tym.
  28. Przestać za bardzo się przejmować. Martwienie się o jutro nie sprawi, że będzie lżejsze, lecz pozbawi radości dzisiejszy dzień. Istnieje sposób na sprawdzenie, czy coś jest warte zachodu. Zadaj sobie pytanie: „Czy będzie to ważne za rok? Trzy lata? Za pięć lat?” Jeżeli nie, nie warto tym się przejmować.
  29. Przestać skupiać się na czymś, czego wolimy uniknąć. Skup się na tym, co chcielibyśmy, żeby się wydarzyło. Pozytywne myślenie warunkuje każdą wspaniałą historię ze szczęśliwy zakończeniem. Budząc się każdego poranka z myślą, że w ciągu dnia wydarzy się coś wspaniałego i będąc uważnym obserwatorem, często będziesz zauważać, że masz rację. Przeczytaj →9 skutecznych sposobów na odzyskanie pozytywnego nastroju
  30. Przestać być niewdzięcznym. Budź się każdego dnia, myśląc z wdzięcznością o swoim życiu, niezależnie od tego czy jest dobre, czy złe. Brian Tracy uważa wdzięczność za jeden z →7 kluczy do osiągnięcia Szczęścia Ktoś gdzieś desperacko walczy o swoje. Zamiast myśleć o tym, że czegoś Ci brakuje, pomyśl, co masz takiego, czego brakuje innym.

niedziela, 1 stycznia 2012

Zrozumienie drogą do sukcesu

Kontemplowałam dzisiaj dwa słowa, które próbuję zgłębić od dawna, ale dziś udało mi się odnieść mały sukces i uzyskałam zrozumienie.

Słowa, które dzisiaj kontemplowałam to miłość i współczucie - dwa największe skarby dostępne na Ziemi.

Miłość i współczucie.

Jeśli mówię kiedykolwiek o miłości zawsze mam na myśli miłość uniwersalną, absolutną, bezwarunkową, a nie miłość, jak rozumie ją większość ludzi, czyli bardzo płytko - do jednej lub góra paru osób typu mama, tata, chłopak, mąż, przyjaciółka, dziecko.

Miłość bezwarunkowa pozwala obejmować miłością każdego. To bardzo ważne - każdego. O tym, jak bardzo jest to trudne wie chyba każdy. A jednak, jest do czego dążyć. Jest to wyzwanie o najwyższej randze. Do niego wzywał Jezus, Budda czy Mahomet.

Druga sprawa to współczucie. O nim najczęściej mówi i do niego namawia Dalaj Lama. We współczuciu, do którego nas wzywa, chodzi nie o formę współodczuwania, ale pewnego rodzaju pozostawania w spokoju, gdy druga osoba przeżywa ból. U nas w Polsce współczucie ma inne konotacje. Męczeńskie raczej, związane z poświęcaniem i umartwianiem się, jak i ktoś się martwi - nie o to Dalaj Lamie chodzi. W buddyzmie współczucie oznacza bycie z daną osobą, gdy ta przeżywa ból, ale pozostawanie w spokoju i dzielenie się nim z drugą osobą, aż ta odzyska równowagę.

Szukam od dawna dróg do miłości i współczucia, by odczuwać je ciągle. I dziś doznałam olśnienia. Drogą prowadzącą do miłości i współczucia jest zrozumienie.

Aby objąć miłością i uśmiechające się dziecko i terrorystę potrzeba zrozumienia. Jeśli zrozumiemy dlaczego dana osoba tak się zachowuje, że jest częścią gry zwanej życiem i że na Ziemi mamy dualizację, czyli istnieje dobro i zło, to ktoś musi być wyrazicielem i dobra i zła, zyskamy pewnego rodzaju wgląd. Wyjście poza dualizm i objęcie zrozumieniem danej sytuacji prowadzi do miłości i współczucia.

I na odwrót - jeśli obejmiemy terrorystę miłością i współczuciem uzyskamy zrozumienie. Zrozumienie, że każda istota na Ziemi ma wolną wolę i może robić wszystko co zechce ze swoją wolną wolą, po to, by zebrać doświadczenie i wiedzę. Każdy ma prawo do takiego życia, jakie wybrał. Do podjęcia takiej decyzji, jaką podjął. Jeśli obejmiemy każdą osobę zrozumieniem, zrodzi się w nas miłość i współczucie. 

Jest to najlepsza ścieżka duchowego rozwoju, jaką można osiągnąć na Ziemi. Miłość, współczucie i zrozumienie. Dalej się rodzi szacunek do każdej istoty, bo każda istota ma prawo do życia w taki sposób jaki chce. Stąd o krok do szacunku wobec samego życia.

Dzięki rozstawieniu punktów czasowo-przestrzennych utkana jest sieć życia, na której wyplatamy nasze doświadczenia wraz z innymi ludźmi, którzy robią to samo. Każdy na swój sposób. Niektórzy lekko i radośnie, inni w pocie czoła, a są też tacy, którzy tylko patrzą jak to zepsuć, a inni patrzą z zazdrością, jak ktoś przędzie swoją nić. Wszystko jest dopuszczalne, bo każdy zbiera swoje własne doświadczenia. Doświadcza siebie w świecie. I tylko dzięki innym ludziom wiemy, jacy jesteśmy naprawdę.

Gdyby nie inni ludzie nie wiedzielibyśmy gdzie iść i co robić. Być może tkwilibyśmy w jednym punkcie i nie rozwijali się. A tak, dzięki otaczającej nas różnorodności możemy wybierać.

I gdy to wszystko zrozumiemy pozostaniemy w miłości i szacunku dla wszystkich tkających inaczej :)

Zrozumienia, miłości i pozostawania we współczuciu życzę tym, którzy tego chcą,
Magdalena

Descansos, czyli jak spaliłabym dom w Nowy Rok

O tym, że jestem zdolna niesłychanie każdy wie. Szczególnie zdolność ma do różnego rodzaju wpadek, gaf i niespodziewanych wypadków jest rozwinięta.

Czytam "Biegnącą z wilkami" i właśnie doszłam do fragmentu o descansos. Autorka książki przytomnie pisze:

"Kobiety, zanim skończą dwadzieścia lat, umierają tysiąc razy. Poszły taką czy inną drogą i zostały podcięte w pół kroku. Miały wiele nadziei i marzeń, które nie doczekały się realizacji. Ktokolwiek twierdzi inaczej, jeszcze się nie przebudził. Te wszystkie wydarzenia potrzebują swoich descansos."
I tu dochodzimy do meritum, czyli owych descansos. Descansos to krzyże stawiane przy drodze, gdy ktoś umrze, najczęściej w wypadku. Autorka znowu przytomnie pisze:

"Wprawdzie wszystkie życiowe klęski pogłębiają naszą indywidualność, wyostrzają świadomość i rozumienie świata, przyczyniają się do mądrości, dojrzałości i pełni rozkwitu, ale jednocześnie są to głębokie tragedie, które trzeba opłakać."

I dalej zachęca, by samemu zrobić sobie descansos. Mnie długo namawiać nie trzeba. Do robienia descansos jestem pierwsza. Clarissa Estes tak radzi:

"Robiąc własne descansos, przyglądamy się swemu życiu i zaznaczamy te miejsca, gdzie nastąpiły las muertes chiquitas (małe śmierci) i las muertes grandotas (wielkie śmierci)."

Cudownie, mam takich sporo. Dalsza rada jest, by wszystko urządzić na kartce papieru. Autorka zalecała na dużym papierze, ja jednak (jak się później okaże na szczęście) zrobiłam to na zwykłej kartce z zeszytu, w którym zapisuje wiersze (wiersze do zobaczenia w moim blogu http://liberaverso.blogspot.com/).

Jak to zrobić?
Rysujemy linię życia i zaznaczamy krzyżyki na linii czasu, gdzie umarły jakieś części naszej osobowości, bądź wydarzyły się jakieś inne tragedie.

Krzyżyków nastawiałam sporo i ochoczo. I nie doczytałam co autorka kazała później z tym zrobić, ale ja przecież wiem. Wszyscy moi nauczyciele uczyli mnie, że jak chcemy się z czymś pożegnać, to najlepiej to spalić. Więc wiadomo, że nie będę tych descansos trzymać w domu. Co to, to nie!

Więc co robimy później?
Palimy. Mam w pokoju okno balkonowe, tam więc postanowiłam to zrobić. Jak na pewno wszystkim wiadomo, takich rzeczy nie palimy w domu, bo podczas palenia uwalnia się energia tego co nie chcemy i osiada na ścianach, a tego nie chcemy.

I tu pojawił się mały problem. Po pierwsze na drugiej stronie kartki był mój wiersz, po drugie w domu nie miałam ani zapałek, ani zapalniczki, a w każdym razie tak mi się wydawało.

Z problemem pierwszym jakoś sobie poradziłam - przecież wszystkie wiersze mam zapisane na blogu Liberaverso , więc nawet jeśli spalę kartkę z wierszem, on nadal przetrwa.

Problem drugi rozwiązałam w sposób następujący. Postanowiłam, że udam się do kuchni, zapalę palnik na kuchence, tam się pojawi ogień. Podpalę kartkę i pobiegnę na balkon. Tak. Wiem. Wiem, że tak się nie robi. Naprawdę wiem o tym. Ale zawsze mi się wydaje, że mam jakieś nadprzyrodzone zdolności, które sprawiają, że mogę robić rzeczy, których inni ludzie nie mogą robić :)

I zaczęło się...

Podpaliłam kartkę i udałam się w bieg... W pewnym momencie zrobił się z tego bieg o życie i o mieszkanie... Kartka ku mojemu zupełnemu zaskoczeniu zaczęła się palić nieco szybciej niż myślałam dosięgając prawie że moich uroczych długich palców, którymi ją trzymałam.

Przyśpieszyłam więc znacznie swój bieg i udało mi się nawet dobiec do balkonu i chciałam ją rzucić przez balkon. Niestety... Wiatr zawiał. Niespodziewanie. I kartka wróciła z powrotem do pokoju. Dokładnie do zasłonki na której osiadła. Byłam pewna, że zasłonka zaraz się zajmie i już widziałam oczami mojej bujnej wyobraźni jak zaczyna płonąć, a ja biegam w panice próbując ją ugasić.

Ale nadziemską mocą, bo chyba nie ziemską, jakoś udało mi się ją od tej zasłonki odkleić, choć ciężko było, bo jednak cała płonęła. I rzuciłam ją ponownie poza balkon. Tym razem nie wróciła, bo zrobił się z niej popiół... Rzuciłam się oglądać firankę i podłogę, ale okazało się, ku wielkiej mej radości, że ocalały i mają się dobrze... Co za wielka ulga. Jestem uratowana.

Piszę to, by uchronić inne kobiety od nierozsądnego palenia descansos. Uważajcie na siebie. Nie biegajcie z zapalonymi kartkami po domu.

Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)))
Magdalena

Ogień jest symbolem oczyszczenia i transformacji. Używaj go z rozsądkiem ;)

Jedz e nie

A więc, los rzucił mnie w sytuację, gdy musiałam zmienić dietę. Diametralnie.

Mam założony od kilku dni aparat na zęby i niestety jeść w sumie nie mogę. A przecież jedzenie smakuje i do jedzenia się tęskni. Jeść nie muszę, bo jestem po kursie niejedzenia (taką nazwę na potrzeby tego artykułu wymyśliłam, w istocie jest to zaawansowana technika duchowa wymagająca nieco więcej przygotowania niż cokolwiek, co możesz zrobić na kursie, zresztą chyba takich kursów nie ma :) W każdym razie potrafię przeżyć bez jedzenia dowolną ilość dni bez szwanku dla zdrowia. Jednakże kocham jeść. Smakować. Delektować się.

Dlatego szybko musiałam znaleźć sposób, by owe piękne smaki sobie dostarczyć. I tak oto odkryłam kolejne pokłady zdrowych i przepysznych (bo przecież przepysznie być musi) posiłków.

Na śniadania jadam koktajle owocowe, a na obiady jadam koktajle warzywne, ale jakie!!!

Musicie to zrobić. Jeśli tego nie zrobicie stracicie okazję spróbowania czegoś niesamowicie pysznego.

Koktajl owocowy:

bierzecie dowolną ilość dowolnych owoców np.:

  • żurawina
  • banan
  • jabłko
  • gruszka
Do tego dodajecie:
  • otręby pszenne tudzież inne zdrowe dodatki :)
Miksujecie wszystko i wła la!!!

Koktajle takie są niezwykle sycące i megazdrowe - bomby witaminowe jak nic.

Ale obiad!!! Obiad to dopiero majstersztyk!

Ugotuj kaszę jaglaną, w międzyczasie do miksera/blendera wrzuć:
  • krojone lub całe pomidory z puszki (ale włoskie, włoskie)
  • paprykę
  • czosnek
  • cebulę
  • natkę pietruszki
  • por
  • gałkę muszkatałową
  • pieprz (a nie, pieprzu nie, ostatnio jak wrzuciłam to za ostre było)
Gdy kasza się ugotuje, na patelnię wrzuć olej, kaszę i nasz wyśmienity sos. Wymieszaj wszystko i odrobinę, tak by składniki się ładnie połączyły potrzymaj. Mhm.... Gotowe. To jest obłędnie pyszne!!!

Smacznego.

P.S. Nie załączam zdjęć owych potraw z jednego powodu... Smakują wyśmienicie, natomiast niezbyt wyśmienicie wyglądają po zmiksowaniu... ;)


Żywe jedzenie zamiast przetworzonego jest dużo zdrowsze!

Aspazja - ukochana Peryklesa

Wiele sylwetek pięknych i mądrych kobiet zaginęło w mrokach pamięci.

Chciałabym przywołać postać Aspazji... Tu jest jej obraz, namalowany przez francuskiego malarza Michel Corneile Starszego, bo był jeszcze młodszy. Nie uczyliśmy się o nim ani na lekcjach historii, ni na lekcjach plastyki. Obraz ten jest mało znany czy popularny w Polsce.

Kliknij i powiększ. Warto.
O samym malarzu też Polska raczej milczy, w angielskiej wikipedii jest raptem słówek parę, podobnie jak i we francuskiej. A przecież nie odpuszczę. Mądrych kobiet w dawnych czasach przecież według lekcji naszej historii nie było, więc jak znajduję taką perełkę, zbadam sprawę do końca. Do ostatniej informacji... :)

Obraz znalazłam przeglądając paryski Wersal w poszukiwaniu obrazu kobiety piszącej. Zaskoczył mnie. Starożytność. Kobieta trzyma w ręku pismo. Otoczona mężczyznami. Wygląd inteligentny. To musiało przyciągnąć moją uwagę.

Czytam dalej i podpis: Aspasie au milieu des philosophes de la Grèce. U la laaa. Aspazja otoczona greckimi filozofami! Ale cacko! Czytam dalej. Notka z boku informuje, iż Aspazja była ukochaną Peryklesa, fachowo nazwaną konkubiną, ale ja nie znoszę tego słowa i brzydkie w brzmieniu, i brzydkie konotacje, więc szukam dalej i znajduję info, że jednak była żoną Peryklesa. I wszystko jasne. Choć przeciwni mu ludzie, chcieli za wszelką cenę przedstawić ją historii, jako kochankę, nierządnicę, tudzież kokotę. Jednak historycy badający sprawę nazywają ją jasno - żoną. Aspazja miała nawet z Peryklesem dziecko - syna, Peryklesa młodszego, niestety został stracony w bitwie pod Arginuzami.

Aspazja pochodziła z zamożnego domu i zdobyła staranne wykształcenie (hip hip hurra - pamiętajcie, że mówimy o roku 470 p.n.e., to wtedy nie było takie oczywiste... i łatwe, jak dziś). Jej inteligencja była poważana przez ateńskich mężów, którzy przyprowadzali nawet swoje żony do niej, by posłuchały jej rozmów. Była ceniona zarówno jako rozmówca, jak i doradca. Jej dom był opisywany przez Plutarcha jako centrum intelektualne Aten! Odwiedzało ją wielu starożytnych filozofów, w tym sam Sokrates, który uważał, że wywarła duży, pozytywny wpływ na Peryklesa. A Lukiad z Samostad nazywa ją "modelem mądrości".

No cóż. Cieszy mnie ten fakt niesamowicie i dlatego tym chętniej dzielę się z wami wiedzą o tej cudnej niewieście. Niech pamięć o niej zachowa się w naszych czasach. A tu portret Marie Bouliard stylizowany na Aspazję:

Autoportret Marie Bouliard, Aspazja