wtorek, 8 maja 2012

Nie jest ważne co jesz, ale jak jesz!

Chciałabym troszkę zrewolucjonizować podejście do pokarmu i kuchni i być może wsadzić kij w mrowisko.

Nie jest ważne co jesz, ale jak jesz!

Dlaczego? Zajmuję się dietą od wielu wielu lat. Nie z powodów zdrowotnych. Zdrowa jestem jak ryba. Brak wszelkich dolegliwości, a i młodość dopisuje. Ciągle mimo 34 lat ludzie dają mi czasami 10 lat mniej.

Sekretem sukcesu jest to, jak siebie traktujemy oraz to jak traktujemy jedzenie i spożywanie pokarmu.

Znam bardzo wielu ludzi, którzy się zdrowo odżywiają, ale cera u nich szara, są spięci i napięci, przy byle powodzie wybuchają, a przecież z taką starannością robią te swoje diety, wyszukują drogie produkty z najwyższych półek.

Znam też ludzi, którzy jedzą cokolwiek, a ich oko błyszczy, uśmiech nie schodzi z ust.

Sama wypróbowywałam z ciekawości wiele diet, czasami drastycznie różnych np. Dieta Kwaśniewskiego - Dieta Praniczna... (dla tych co nie wiedzą co to prana - to powietrze :)

Przeszłam wszystko co możliwe, by wydać jasny wyrok:

Nie ma znaczenia co jesz. Wystarczy, że większą uwagę przywiążesz do tego JAK jesz, czyli:

- czy przede wszystkim masz czas na jedzenie - czas nie znaczy, że szybko kupisz jakiegoś batona i w przejściu podziemnym lecąc dalej zjesz, ale że usiądziesz przy stole, jak człowiek, podelektujesz się zapachem, wyglądem i smakiem, przez cały posiłek nie będziesz się spieszyć i na koniec po jedzeniu również dasz sobie chwilę. Nie ma mowy o robieniu w tym czasie - prasówki, odpowiedzi na e-maile, rozmowy z koleżanką przez telefon itd.

- czy przy przygotowaniu posiłku skupiałaś się na tym co robisz, z wielką uwagą! - to jest bardzo ważne. Skoncentruj się! Nie myśl o niebieskich migdałach, o tym co fryzjerka Jola powiedziała, o tym co Edek do ciebie powiedział i co byś mu odpowiedziała... Nie czas na to - tworzysz swój posiłek w skupieniu i wkładasz w to serce.

- przed posiłkiem pobłogosław jedzenie - tak. Nie przewidziało ci się. Ludzie tak w dawnych czasach robili, nie tylko ze względów religijnych. Przeprowadzałam doświadczenia z różdżką. Pewien mój znajomy chory na raka reżyser przyjechał kiedyś z różdżką i powiedział: "Nie mogę pić mleka". Jego różdżka mówiła na "nie" jeśli trzymał ją nad mlekiem. "Zobacz" - mówił dumy. Na to ja mu powiedziałam, to daj mi na chwilę to mleko. Pobłogosławiłam je (zaraz powiem jak) i dałam mu jeszcze raz do sprawdzenia. Oczy przecierał ze zdumienia "Niemożliwe" - mówił. A jednak... :) Co zrobiłam? Ręce bierzemy nad jedzenie i wyobrażamy sobie, że z naszych rąk spływa biała energia. Do tego mówimy formułkę: "Kocham i błogosławię to jedzenie. Dziękuję wszystkim istotom, które przyczyniły się, że mogę je spożyć - (w przypadku mleka: mleczarzowi, kierowcy, który je dowiózł, sklepowej, krowie oraz Stwórcy, kimkolwiek on jest.)

- jeśli zaczynasz jedzenie od pierwszego kęsa jedz uważnie, przeżuwaj z wdzięcznością. Niektórzy nie mają co jeść. Doceń to, że masz co jeść! Mi się nie raz zdarzało, że nie miałam co jeść nawet jako małe dziecko, więc za każdy posiłek zawsze bardzo dziękuję.

- po skończonym posiłku również podziękuj.

To jest mój autorski przepis, sprawdzony - działa.

Wracając do tego czy jeść zdrowo czy nie dbać o to. Mimo wszystko warto zwracać uwagę dodatkowo na to co jemy, bo zawsze lepiej jest zjeść coś zdrowego niż niezdrowego. Polecam zwrócić uwagę czy jemy jedzenie przetworzone, czyli martwe, czy żywe - owoce, warzywa. Mięsa z różnych względów nie polecam.

Róbcie sobie dużo koktajli owocowych, warzywnych mieszajcie z kiełkami, otrębami - to są prawdziwe bomby witaminowe i działają lepiej niż nie jeden energizer.

Koktajle możecie mieszać np. z kaszą i macie pełnowartościowy obiad.

Do tego pijcie wodę - również pobłogosławioną swoim sposobem - więcej o wodzie tutaj, ponieważ woda oczyszcza organizm ze zbędnych toksyn przemiany materii.

Jeszcze ważniejsza od jedzenia oraz sposobu jedzenia jest pogoda ducha na co dzień oraz uśmiech - to są najlepsze odmładzacze - zupełnie darmowe! Na nic nie zdadzą się ekologiczne rzeczy, jeśli minę będziemy mieć skwaśniałą. Cokolwiek, by się działo uśmiech na twarz, na wątrobę, na rękę, na nogę i do dzieła!

Powodzenia,
Magdalena

P.S. Właśnie przez pisanie tego tekstu dokonałam rozgotowania fasolki mung :D O tym, jak prawidłowo przygotować fasolkę mung, w następnym odcinku ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz