Polka nie lubi swojej twarzy, podobnie jak i swojej figury (trzy na cztery kobiety chciałyby zmienić twarz, a ponad połowa Polek cierpi na nadwagę lub otyłość). Jenodcześnie przegoniłyśmy mężczyzn jeśli chodzi o wykształcenie i udało nam się wywalczyć dłuższy urlop macierzyński.
Polka wynonuje 90% prac domowych, tylko 1% mężczyzn wiesza pranie w domu, a jeśli chodzi o toalety, to prawie żaden mężczyzna się tym nie zajmuje...
Jesteśmy mistrzyniami życia bez wątpienia. Wycieramy zasikaną przez mężyzn podłogę w toalecie a potem biegniemy na tańce w kręgu, by uczcić swoją kobiecość.
Problem polega na tym, że same wtłoczyłyśmy się w role żony, matki, strażniczki domowego ogniska, seksownej kochanki, towarzyskiej aktywiski i przebojowej pracowniczki. A najgorsze jest to, że w każdej z tych ról staramy się wypaść jak najlepiej. Z artykułu wynika, że wszystkim chcemy dogodzić - szefowi, mężowi, rodzinie, dziecku, koleżance i wszystkim komu się da dookoła. W efekcie wyglądamy jak chomik w kołowrotku. Niby jest fajnie, ale chyba trochę się już zmęczyłyśmy, bo staramy się biegać coraz szybciej i szybciej.
Pytanie za sto punktów - co z tym zrobimy? Czy o to nam chodzi?
Fantastyczna pani domu? Może już udowodniłyśmy, że jesteśmy idealne i teraz czas odpocząć? |
Wczoraj wieszałem pranie:) Czasem też czyszczę toaletę. Jednak głównie żona zajmuje się sprzątaniem, to prawda.
OdpowiedzUsuń