niedziela, 13 marca 2011

Cudowne spotkania ze starszymi

Starszyzna - tak ich kiedyś nazywano. Starsi ludzie byli szanowani. Byli mędrcami, od których czerpało się mądrość. Dziś spychani na margines, zapomniani, wstydliwie gdzieś chowani, wyśmiewani...

Kiedyś miałam sen, że prowadzę zajęcia teatralne ze starszymi ludźmi. I ja, i oni byli bardzo szczęśliwi. Ostatnio zaczęła mi ta myśl wracać - poprowadzić jakieś zajęcia, spotkania ze starszymi ludźmi. Podzieliłam się tą ideą z kolegą, Arkadiuszem, z którym prowadzę "Rozmowy na temat rozwoju". Jemu też się pomysł spodobał. Ale mieliśmy mały problem - jak znaleźć tych starszych ludzi? Powiedziałam:
- Wiesz, poczekajmy. Jak mi taki pomysł przyszedł, to i zaraz zaczną się pojawiać ludzie. Bądźmy tylko otwarci.

I tak się stało. Dziś, gdy wracałam od mojej cudownej koleżanki Madzi szłam sobie po ulicy i nagle ktoś mnie zawołał:
- Proszę pani, proszę pani!
Zastanowiłam się chwilę, czy reagować, bo często różni ludzie mnie zaczepiają i nie zawsze jest to komfortowe, więc musiałam szybko ocenić w jakim celu ktoś mnie zaczepia, ale wyczułam dobroć w głosie tego człowieka, więc odwróciłam się. Moim oczom ukazał się staruszek opierający się o parasol.
- Czy mogłaby mi pani pomóc?
- Oczywiście.
- Podprowadziłaby mnie pani do przystanku tramwajowego. Bo ja już 92 lata mam i ciężko się chodzi. Czy spieszy się pani?
- Nie, absolutnie nie. Mam dużo czasu.
- A to dobrze.

I tak zaczęła się nasza przygoda. Staruszek z chwili na chwilę zdobywał moje serce.
- Do dziewięćdziesiątki nie chorowałem, tylko przeziębienia. Ale przecież przeziębienie to nie choroba.
- Ma pan całkowitą rację - wtórowałam mu coraz bardziej zachwycona.

No i tak sobie miło gawędziliśmy. Wiedziałam już, że to TEN człowiek, na którego czekałam. Dałam mu numer telefonu i umówiliśmy się za miesiąc. Do tego czasu muszę zorganizować miejsce i ludzi, byśmy mogli się z nim spotkać i porozmawiać. Dialog międzypokoleniowy musi trwać. Kolejna misja przed nami. Ahoj przygodo!

A jeszcze śmiesznie było w tramwaju. Bo wchodzimy, a pan na cały tramwaj:
- Jest pani cudowną osobą!
Zaczerwieniłam się i podziękowałam. Siadamy i chcę mu dać mój numer telefonu, ale mówię:
- O nie, nie mam długopisu.
W tym momencie odwraca się bardzo szybko osoba przed nami i daje mi. :) Wszyscy w tramwaju nas słuchali :) To tylko upewniło mnie, że takie spotkania są konieczne!

Porozmawiajmy ze starszymi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz