czwartek, 27 stycznia 2011

Mr. Nobody

Film genialny.

Rzadko kiedy mogę tak powiedzieć o jakimkolwiek filmie, który widziałam. Z seansu wyszłam z przyjaciółką oszołomiona. Musiałyśmy długo do siebie dochodzić pijąc herbatkę i zagryzając orzeszkami w czekoladzie.

Nasz umysł został całkowicie rozstrojony. Życie w kilku rzeczywistościach naraz trochę nas przerosło.

A. zaczęła pierwsza:
- Wiesz... ja też mam takie sny. Budzę się i wiem, że byłam w innym świecie, gdzie np. wiodę życie u boku mej pierwszej miłości. Albo jestem we śnie i nie podoba mi się to co się dzieje, więc na siłę próbuję się obudzić.
- Ja też tak mam. Nigdy nie zapomnę, gdy śniło mi się, że jestem w innym świecie, wyglądam zupełnie inaczej i żyję w zupełnie innych warunkach, choć z tą samą osobą (z którą wtedy byłam) - rzekłam ja.

To był bardzo mocny film. Polecam go każdemu do obejrzenia. Nemo, główny bohater żyje w kilku czaso-przestrzeniach jednocześnie, przeskakując poprzez różne możliwości. Ile razy zastanawiałam się co by było, gdybym postąpiła inaczej, co by się wtedy stało? Jak wyglądało by moje życie, gdybym wybrała tego, a nie innego człowieka? A co jeśli każdy wybór jest. Po prostu jest. Każda możliwość się wydarza? Czyż dzięki temu nie jest tak, że wszystko jedno co wybierzemy? I tak wszystkie potencjalne scenariusze się zrealizują...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz