Ciągle czytam Hellingera. Pięknie to zauważył:
Dajcie sobie spokój z dramatyzowaniem!
Wspomnienia są tendencyjne i dają się przekształcać. Jeśli ktoś snuje wspomnienia, nie mówi nam nic o rzeczywistości. Pytanie polega raczej na tym, jakie wspomnienie i w jakim celu zostało wybrane. Często wybiera się wspomnienia, aby umacniać pretensje, a psychoterapia nierzadko jeszcze w tym pomaga.
Warto pomyśleć, co rodzice czynią przez - z reguły - dwadzieścia lat dla dzieci i co z tego człowiek później sobie przypomina, gdy idzie do psychoterapeuty: na ogół pięć czy sześć negatywnych doświadczeń.
W przypadku traumatycznych przeżyć lub gdy chodzi o jakieś ciężkie wydarzenia zapomina się najczęściej to, co najważniejsze, a mianowicie, że wszystko dobrze się skończyło. Tego w ogóle nie bierze się pod uwagę. Ktoś przypomina sobie na przykład, że matka, trzymając go na rękach, chciała wyskoczyć z balkonu, potem płakała i wróciła do mieszkania. To, że wróciła, zapomniał. To, że chciała wyskoczyć, zapamiętał. Ktoś mówi: moja matka chciała mnie usunąć, gdy była w ciąży. No i co z tego? Przecież tego nie zrobiła. O tym się jednak nie pamięta, we wspomnieniach pozostaje tylko to, że chciała przerwać ciążę. Wspomnienia są często jak duchowe zbrojenia, a my tutaj przeprowadzamy rozbrajanie.
(Cytat z książki "Terapia systemowa Berta Hellingera", pod red. G. Webera)
|
Nie ważne jaki sekret w sobie kryjesz. Ważne, jak wszystko się zakończyło. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz